Piątek ostatni dzień szkoły przed majówką.. Wszyscy siedzieli na ostatniej lekcji czekając na dzwonek, wszyscy mieli już na dzisiejszy dzień plan, wszyscy taki sam.. domówka u Codiego - który przez to, że mieszka sam robił zawsze najlepsze domówki. Wszyscy byli tym podekscytowani. Karena i Jessica siedziały w ostatniej ławce, Codiego znały tylko z widzenia. Wydawał im się typowym podrywaczem wszystkich dziewczyn, a Jego kolega czy tam przyjaciel Justin dawno temu przypadł Karenie do gustu.. tatuaże, kolczyki a to właśnie Karena lubiła najbardziej w chłopakach. Ale myśli, że nie będzie mieć u Niego żadnych szans. Drrrrrrrrrrrrrrr dzwonek! Momentalnie wszyscy powychodzili z klas i od każdej osoby było można usłyszeć tylko i wyłącznie o tej domówce.
- Boże jakby nie było ciekawszych tematów - powiedziała Jessica do Kareny wsiadając do samochodu.
- W końcu piątek, co się dziwić - odpowiedziała Jessice Karena czując, że ktoś szarpnął ją za ramie - Co jest kurwa? - krzyknęła i w tym samym momencie odwróciła się.. to Cody..
- Przepraszam nie chciałem wywołać u Ciebie takiej reakcji
- Ale wywołałeś.. - powiedziała zła Karena
- Ale nie chciałem
- Ale wywołałeś i przestań, bo za bardzo nie mam czasu na kłócenie sie z osobą której nawet nie znam - Karena zajęła miejsce pasażera w samochodzie, a gdy chciała już zamknąć drzwi odezwał sie Cody - Przepraszam chciałem tylko Was zaprosić na imprezę, dzisiaj u mnie o 19 zaczynamy - Może wpadniemy, nie wiemy jeszcze a teraz przepraszam bardzo ale chcę jechać do domu, cześć - No hej - powiedział Cody po czym wsiadł do swojego samochodu i pojechał do domu.
- No kurwa widziałaś to? - zła Karena zapytała sie Jess
- Tak widziałam, chciał Nas tylko zaprosić na imprezę, nie musiałaś Go tak traktować - Powiedziała Jess po czym odjechała z pod szkoły w kierunku apartamentu w którym mieszkała razem z Kareną.
- No w sumie mogłam potraktować Go łagodniej - Karena trochę pożałowała tego, że była dla Codiego taka chamska - Może faktycznie byśmy mogły iść do Niego na tą domówkę? - zapytała Karena
- Mi się ten pomysł jak najbardziej podoba - z radością powiedziała Jessica - No to o 19 sie zaczyna - powiedziała Karena, sprawdzając która jest godzina w telefonie - a mamy 15, zanim dojedziemy do domu będzie 15.20, zanim zjemy coś to 16 - z wyraźnym zdenerwowaniem
- Ej, mała nie denerwuj sie zdążymy, luz - powiedziała Jess, która chciała uspokoić Karenę chociaż nie miała pojęcia dlaczego tak sie zdenerwowała. - Czemu się tak zdenerwowałaś? O co chodzi?
- Nie nic.. - odpowiedziała Karena i aż do momentu w którym dojechały do domu żadna z Nich sie nie odezwała..
Dziewczyny weszły do apartamentu, Jessica przygotowała obiad a w tym samym czasie Karena poszła sie wykąpać. Gdy już zjadły role się odmieniły i Jessica poszła sie odświeżyć a Karena pozmywała po obiedzie.
- Karena! - krzyknęła Jessica z łazienki - chodź tutaj!
- Idę już, chwila!
Karena weszła do łazienki - No co jest?
- Idziemy tam czy nie?
- Chodźmy, chyba będzie fajnie - zaśmiała się Karena
- No ja mam nadzieję, która godzina?
- 17.30 - odpowiedziała Karena spoglądając na zegarek..
- To dalej lecimy się ogarnąć!
Dziewczyny nie miały pojęcia w co się ubrać aż w końcu Karena założyła czarną pikowaną sukienkę, czarne rajstopy i do tego czarne skórzane lity, miała leciutkie loki i przedziałek na środku głowy, a Jessica ubrała czarne rajstopy, skórzane krótkie spodenki, bluzkę z dekoltem gdzie było świetnie widać jej tatuaż i do tego też lity, włosy jak zwykle rozpuszczone. Wyglądały świetnie!
Krótko po 18.00 wyjechały z domu..
- Wiesz w ogóle gdzie On mieszka? - Karena zapytała się Jess
- Tak..
- Trochę się denerwuje..
- Nie ma czym, mamy po 17 lat, spokojnie On ma 19 to nie tak źle - zachchotała Jess
- Tak, tak - I obydwie wybuchły śmiechem
-to ten biały dom, zatrzymaj się -powiedziała Karena do Jess
Dziewczyny wysiadły z samochodu i weszły do na ogródek Codiego. Był tam świetny dmuchany zamek, trampolina i basen. Większość gości juz tam była bawili się, kąpali się i pili. Kilka godzin później wszyscy już byli napici i bawili się w najlepsze. Dobre towarzystwo i super klimat=dobra impreza. Karena stała oparta o kuchenny blat i wypijała kolejną kolejkę z Codym gdy podszedł do Niej jakiś chłopak, mocno chwycił za ramię i przeciągnął przez cały dom prowadząc do sypialni w której nie było nikogo..